Piątego dnia nadszedł koniec naszego pobytu na zachodzie wyspy. Całe szczęście pogoda była łaskawa i wykonaliśmy wszystko z naszej listy. Pozostało nam tylko pożegnać się z Sete Cidades i ich ślicznym kościółkiem i rozpocząć podróż do Lagoa.
Szlak Rocha de Relva
Szczegóły szlaku: AllTrails
Niestety jak to bywa musieliśmy wymeldować się z pierwszego miejsca przed południem, a drugie czekało na nas dopiero wieczorem. Postanowiliśmy więc w międzyczasie zrobić jeden z ładniejszych szlaków południa wyspy. Posiada on własny sporawy parking, ale dojazd do niego jest usiany dziurami w asfalcie oraz jedną górką która przytarła już niejedno podwozie. Ostrożność bardzo wskazana!
Szlak nie jest trudny, ale powrót 120 metrowym podejściem trochę męczy. Zwłaszcza, że gdy jakaś szalona istota chce zrobić kompletny szlak musi zrobić to podejście dwa razy. Schodząc na dół w pewnym miejscu stajemy przy rozstajach. Droga w lewo zaprowadzi nas na mały objazd do punktu Rocha Do Cascalho z którego musimy późnej wrócić w to samo miejsce. Droga w prawo kontynuuje szlak aż do małej kamienistej plaży. Po drodze minęliśmy bardzo fajny punkt ze stołami piknikowymi, toaletami i sporą ilością kotów próbujących wyżebrać trochę jedzenia od każdego siedzącego.
Plantacja Ananasów
Na wyspie można zwiedzić plantację ananasów i dowiedzieć się co nieco o ich uprawie. Osobiście wolę je jeść, więc nie spędziliśmy tutaj zbyt dużo czasu.
Szlak Janela do Inferno
Szczegóły szlaku: AllTrails
Już po zameldowaniu w nowej lokalizacji na luźno poszliśmy wyrobić wieczorną dawkę kroków. Szlak bardzo ładny, ale jego druga połowa jest dużo mniej atrakcyjna. Wszystko zaczyna się sporym parkingiem gdzie znajdziemy całkiem dobry foodtruck Smash Burger, w którym za 7€ można się posilić trochę za małym burgerem. Następnie czeka nas zejście niżej szutrową droga a następnie dobrze oznaczony zakręt w lewo oraz długie, ale lekkie podejście pod górę. Nagle, pomimo szerokiej drogi prosto, szlak każe skręcić w prawo w coś co wydaje się zamkniętą bramą, ale po bliższej inspekcji okazuje się ona być przymocowana tak, aby przejść mógł człowiek, a krowa nie. Następnie szlak idzie polami z mostkiem, lasami ze schodami, oraz tunelem, który bardzo łatwo pominąć. Jest on na jednym z poniższych zdjęć i wygląda jak mały zakopany w ziemi bunkier do którego strach wchodzić, chyba że ukradkiem na siku. W środku tego znajduje natomiast się 72 metrowy tunel, który w jednym miejscu ma tylko 150cm wysokości. Klaustrofobia gwarantowana! Dobrze oznaczone jest dopiero jego wyjście. Na szczycie szlaku dochodzimy do ślicznego wodospadu, a wracając trafimy jeszcze na kilka pomniejszych tuneli. Niestety ostatni etap trasy to droga szutrowa przechodząca w nudny beton i małe miasteczko na samym końcu.
Dodaj komentarz